Kontynuując temat świadczeń w prawie umów, w tym poście omówię rozmaite reguły związane z obecnością świadczenia w porozumieniu. Mój poprzedni post objął jedną z nich, głoszącą, że świadczenie nie musi być dostateczne. Dla przypomnienia, większość sądów nie widzi problemu w tym, że świadczenie jednej ze stron jest znacząco mniejsze niż drugiej, póki jest ono obecne.
Inną istotną zasadą jest, że częściowa zapłata nie liczy się jako świadczenie. Jak argumentowano w XVII-wiecznej Pinnel’s Case, częściowe spełnienie obowiązku wynikającego z umowy nie równa się wypełnieniu swojej strony kontraktu. W związku z tym, świadczenie nie zostało zapewnione jeżeli na przykład jedynie część ustalonej ceny została zapłacona. Wyjątkiem od tej reguły jest ugoda (settlement), jeśli strony ustalą, że częściowa zapłata jest wystarczająca.
Ponadto, świadczenie nie może być wypełnieniem uprzednich obowiązków lub obietnicą wypełnienia ich. Nie ma znaczenia, czy ich źródłem jest prawo, czy wcześniejsze porozumienie między stronami. Również tu wyjątkiem jest ugoda. Inne odstępstwo od tej reguły pojawia się przy porozumieniach między pracownikami, których zwolnienie nie wymaga uzasadnienia (at-will employment) a ich pracodawcami, ponieważ nie istnieje prawny obowiązek dalszego zatrudnienia lub wykonywania pracy przez strony. Stąd też, nie są one związane istniejącymi obowiązkami które mogłyby być problematyczne dla zaistnienia świadczenia w umowie.
Przeszłe działania również nie są ważnym świadczeniem. Co do zasady, obietnica nie może zostać spełniona przed jej złożeniem, zatem działanie lub zaniechanie w przeszłości nie stanowi satysfakcjonującego świadczenia.
Wyjątkiem tu jest sytuacja, gdzie beneficjentem świadczenia jest nie strona umowy, a osoba trzecia. Taka aranżacja jest dopuszczalna, ponieważ chociaż świadczenie musi wyjść od strony składającej obietnicę, adresatem świadczenia nie musi być adresat obietnicy. W niektórych przypadkach obiecana zapłata za już wykonaną usługę może stanowić świadczenie, ale następujące warunki muszą być spełnione: usługa została wykonana na żądanie składającego obietnicę, strony porozumiały się, że zapłata ma mieć miejsce w przyszłości, i (jeśli obiecana jest z wyprzedzeniem) musi być prawnie egzekwowalna.
Świadczenie ponadto nie może być iluzoryczne lub o ściśle moralnej naturze. Pierwsza część rozumie się sama przez się – świadczenie musi być czymś rzeczywistym, a nie jedynie pustą obietnicą. Poza tym, musi ono mieć faktyczną, pieniężną wartość. W związku z tym, czysto moralne świadczenia nie wystarczają, by stworzyć umowę. Od tego jest jednak wyjątek – świadczenia moralne (na przykład “miłość i przywiązanie”) są akceptowalne w umowach dotyczących nieruchomości w ramach których to sprzedawca nieruchomości jest odpowiedzialny za sfinansowanie transakcji (contracts for deed). Wówczas interes, prawo lub własność są przekazane, utrzymane lub potwierdzone za pomocą specjalnego instrumentu prawnego (deed).
Świadczenie musi spełniać wszystkie te warunki, żeby było ważne i wystarczające. Co do zasady musi więc być obecnym lub przyszłym zyskiem zapewnionym przez osobę, która obiecała to drugiej stronie, choć beneficjentem może być osoba trzecia. Nie może być ani pozorne, ani czysto moralne.
Jedyny element umowy, który pozostał do omówienia, to intencja utworzenia więzi prawnej, którą przedyskutuję w przyszłych postach.